Wspólnota św. Bernadetty

OBJAWIENIA ŚW. BERNADETTY

Bernadeta urodziła sie w 1844 r. w Lourdes. Jej rodzicami byli Francois Soubirous i Louise Casterot. Swoje dzieciństwo spędza w młynie Boly. Jednak w 1854 r. Soubirous muszą opuścić młyn Boly i przenoszą się do domu Laborde. Ojciec Bernadety staje sie najemnym robotnikiem, który z trudem utrzymuje swą 6-osobową rodzinę. Bernadeta w tym czasie opiekuje się swoim rodzeństwem. W 1855 r. do Lourdes dociera epidemia cholery. Bernadecie udaje się przeżyć, ale jej stan zdrowia ulega pogorszeniu - cierpi na astmę. Z chorobą tą będzie borykała się całe życie. Zimą 1855/56 sytuacja rodziny Soubirous staje sie krytyczna. Nie mając czym zapłacić za czynsz zostają wyrzuceni z domu i zamieszkują w dawnym więzieniu - Cachot. Jest to wilgotna izba o rozmiarach 4 na 4,5 m. Na domiar złego ojciec Bernadety zostaje posądzony o kradzież dwóch worków mąki i aresztowany. W wieku 13 lat Bernadeta udaje się do Bartes, aby paść owce - rodziców nie stać na wyżywienie wszystkich swoich dzieci. Po kilku miesiącach ( w grudniu 1857 ) wraca jednak do Lourdes w Bartes brakuje jej najbliższych a poza tym chce przygotować się do I Komunii Św.

Rankiem 11 lutego 1858 r. Bernadeta wraz z siostrą udają sie na poszukiwanie suchych gałęzi, aby rozpalić ogień w kominku. Dołącza się do nich córka kamieniarza. Dziewczynki przechodzą przez most na Gave, mijają młyn Savy i dochodzą do miejsca w którym kanał Savy łączy się z rzeką. Za kanałem wznosi sie Stara Skała - Masse Vieille lub w dialekcie Massabielle. Siostra Bernadety z koleżanką przechodzą na drugą stronę kanału. Bernadeta zostaje sama. Nagle słyszy dziwny dżwięk podobny do szumu wiatru i na wysokości ok. 3 metrów widzi światłość z której wyłania sie postać kobiety. Jest to pierwsze z 18 objawień Matki Bożej. 25 marca Maryja podaje Bernadecie swoje imię "Jestem Niepokalane Poczęcie".

Po objawieniach Bernadeta wstępuje do klasztoru w Newers i obiera sobie imię zakonne Maria-Bernarda. W klasztorze pracowała jako pięlęgniarka, lecz sama ciężko chorowała. Bernadeta Soubirous, dziewczynka z Pirenejów, której oczy oglądały za życia Niepokalaną Dziewicę zmarła 16 kwietnia 1878 roku. Jej ciało nie uległo rozkładowi. Spoczywa ono w specjalnym relikwiarzu w klasztorze w Newers (Francja).

***

W dniu 11 lutego 1858 roku, ożywiony ruch panował w małej mieścinie pirenejskiej - Lourdes; był to "tłusty czwartek", dzień zabawy i smażenia tradycyjnych we Francji "crepes", rodzaju naszych naleśników. Lecz w pokoju, gdzie Franciszek Soubirous mieszkał z żoną i czworgiem dzieci, brakło nawet drzewa, przy którym można by ugotować zupy. Ojciec, wyrobnik, ciężko pracował na kawałek chleba; matka, zacna i wierząca chrześcijanka z trudem wiązała koniec z końcem, aby wyżywić swoją gromadkę. Najstarsza ich córka miała czternaście lat. Nazywano ją Bernadetą, zdrobniale od Bernardy. Podobnie jak jej święty Patron, miała i ona potężnie przyczynić się do chwały Matki Najświętszej. Specjalnym praktykom religijnym Bernadeta się nie oddawała, znała jedynie różaniec, którego odmawianie było od najmłodszych lat jej najmilszym zajęciem. W owym czasie czytać jeszcze nie umiała, a pod względem inteligencji pozostawała w tyle za rówieśnicami. Drobną jej twarzyczkę rozjaśniały oczy o spojrzeniu głębokim i łagodnym. Było to dziecko ciche, dobre i czyste.

Widząc, że najmłodsza jej siostra Maria i córka sąsiada Janina Abadie, idą do lasu, aby uzbierać gałązek na opał, uprosiła Bernadeta matkę, by pozwoliła jej pójść z nimi. Ze względu na astmę, która dziewczynkę męczyła, matka niechętnie udzieliła jej pozwolenia, polecając włożyć wełniane pończochy oraz ciepły kapturek na głowę. Tak zabezpieczona od zimna, Bernadeta wyszła z towarzyszkami. Dziewczynki skierowały się przez łąkę Savy w stronę lasu i podeszły do skał massabielskich ("masse-vieille" - oznacza w narzeczu pirenejskim "stara skała") naprzeciw groty wyżłobionej w skale, znalazły się między potokiem (Gave) i sztucznie wykopanym kanałem, który płynął od młyna i łączył się z potokiem przed samą grotą. Maria i Janina były bez pończoch, w trepkach. Janina przerzuciła trepki na drugą stronę kanału, Maria wzięła swoje w rękę i dziewczynki unosząc sukienki, przeszły przez wodę, której wyjątkowo było mało, aby dostać się do skał i lasu, gdzie leżało sporo suchych gałązek. Bernadeta, mając pończochy na nogach i nie chcąc ich zdjąć z obawy zaziębienia, prosiła Janinę, jako najsilniejszą, by przeniosła Ja na drugą stronę kanału. Spotkała się jednak z odmową i obie dziewczynki nie troszcząc się więcej o nią, zaczęły zbierać gałęzie leżące pod drzewami. Bernadeta pozostawała bez pomocy, najpierw próbowała przejść przez wodę po kamieniach, lecz gdy jej się to nie udało, zdecydowała się przejść boso, więc zaczęła zdejmować pończochy. Nagłe hałas podobny do szumu wiatru zwrócił uwagę. Obejrzała się, ale widząc, że listki na drzewach nie poruszają się, dalej spokojnie zdejmowała pończochy. Gdy jednak ten sam szum się powtórzył, przelękniona zerwała się i zauważyła, że po drugiej stronie kanału gałązki dzikiej róży, która rosła w szczelinie skały, poruszają się jakby za podmuchem silnego wiatru.

Pierwsze Widzenie

W tejże chwili złoty obłok ukazał się w zagłębieniu skały i na gałązkach dzikiej róży; otoczona jasnością stanęła młodziutka kobieta, nadziemskiej piękności uśmiechem i skinieniem głowy witając Bernadetę. która odruchowo upadła na kolana i wyjąwszy z kieszeni różaniec zaczęła go głośno odmawiać "Pani pozwoliła mi się modlić" - mówiła później - "a sama milcząc przebierała paciorki swojego różańca. dopiero przy końcu każdego dziesiątka powtarzała ze mną: Gloria Patri et Filio et Spiritui Sancto. Kiedy różaniec odmówiłam, Pani uśmiechnęła się i cofnęła do wnętrza skały, a obłok złoty za Nią ". "Czy Pani szybko przesuwa ziarnka różańca?" - pytano Bernadetę. "Tak jak ja" - odpowiedziała - "nie prędzej, ani wolniej". Bernadeta wielokrotnie opisywała jak Pani wygląda: "To nie duch, to ciało żywe. Wygląda na szesnaście lat, ma suknię białą, ściśniętą w pasie niebieską wstążką związaną z przodu, sięgającą prawie do stóp. Na głowie welon, spod którego zaledwie widać włosy. Na bosych stopach, prawie zupełnie zasłoniętymi fałdami szaty, połyskują róże złote. W prawym ręku trzyma różaniec z białych ziarenek, połączony złotym łańcuszkiem". I dodawała: "Pani jest piękna... nad wszystko! Tak piękna, że gdy się Ją raz zobaczyło, nic już kochać nie można na świecie i chciałoby się umrzeć, by Ją znów zobaczyć...". Od pierwszego do ostatniego widzenia, Pani ukazywała się zawsze z różańcem w ręku. Dowodzi to ważności modlitwy różańcowej oraz szczególne go upodobania, jakie w niej znajduje Matka Najświętsza. Kiedy dziewczynki obarczone gałązkami podeszły do Bernadeta i zastały ją modlącą się, zażartowały z jej pobożności i pospiesznie zawróciły wszystkie trzy do miasta. Po drodze Bernadeta zapytała, czy widziały coś w grocie. "Nie, nic - odpowiedziały. - A czemu pytasz?" - "Tak sobie" - odpowiedziała Bernadeta. Ta odpowiedź nie zadowoliła dziewczynek i tak natarczywie pytały, aż Bernadeta opowiedziała im o swoim widzeniu. Zaledwie wróciły do domu, Maria powtórzyła matce, co od Bernadety usłyszała... Matka wzruszona, ale i przelękniona, starała się uspokoić jej wyobraźnię i tłumaczyła jej, że wszystko to było złudzeniem, że czasami światło słoneczne daje fantastyczne obrazy i niech więcej do groty nie chodzi. "Poszłyśmy spać" - opowiadała później Bernadeta - "ale nie mogłam zasnąć. Twarzyczka dobra i śliczna, którą widziałam, stała mi bezustannie przed oczyma, a choć przypominałam sobie nauki matki, nie mogłam uwierzyć, by mi się to wszystko zdawać mogło". W piątek i sobotę, Bernadeta, żyjąc wspomnieniem z całego serca pragnęła pobiec do groty, lecz posłuszna woli matki, nie uczyniła tego.

Drugie Widzenie

Wreszcie w niedzielę dnia 14 lutego, matka widząc głęboki smutek dziewczynki i sądząc, że w grocie nic nie zobaczy, udzieliła pozwolenia. Bernadeta wybrała się z kilkoma koleżankami, wziąwszy trochę wody święconej z kropielnicy w kościele. Kiedy uklękły w grocie, nagle Bernadeta zawołała "O jest, jest!" I zaczęła pryskać wodą święcona w kierunku zagłębienia w skale. "Pani zbliża się... Jakaż Ona piękna! Spogląda na nas, uśmiecha się, trzema różaniec w ręku. Teraz robi znak krzyża świętego - woła Bernadeta żegnając się - i odmawia Zdrowaś Maryja...". Dziewczynki nic nie widziały, lecz bladość Bernadety napełniła je przerażeniem; z krzykiem rzuciły się ku niej i zaczęły odrywać ją od skały, której Bernadeta mocno się uczepiła. Niektóre z nich wybiegły z groty, wołając o ratunek. Pierwsza przybyła pani Nicolau, właścicielka młyna, a potem jej syn, który na widok rozmodlenia Bernadety z wielką nieśmiałością ujął ją za rękę i wyprowadził z groty. Pani szła przed nią, a Bernadeta, dochodząc do młyna odzyskała swój zwykły wygląd. Matka uprzedzona przez jedną z dziewczynek, przybiegła mocno rozgniewana i z gorzkimi wyrzutami zwróciła się do córki, która cierpliwie twierdziła, że Panią widziała. Po tym widzeniu znów przez kilka dni nie pozwoliła matka Bernadecie pójść do groty.

Trzecie Widzenie

Dopiero 18 lutego dwie sąsiadki, przyrzekając, że się troskliwie będą opiekowały Bernadetą, uprosiły matkę o udzielenie jej pozwolenia pójścia z nimi do groty. Bernadeta opisuje w ten sposób swe widzenie: "Gdy po raz trzeci widziałam Panią, byłam w grocie z dwoma dorosłymi osobami, które poradziły mi wziąć arkusik, kałamarz i pióro, i poprosić Panią o napisanie, czego sobie życzy. Gdy wypowiedziałam tę prośbę, Pani uśmiechnęła się i rzekła, że tego, co ma mi do powiedzenia pisać nie warto, ale czy zechcę wyświadczyć Jej łaskę, by przez dwa tygodnie codziennie przychodzić do groty. Gdy to obiecałam, Pani rzekła: "A ja obiecuję uczynić cię szczęśliwą, lecz nie w tym życiu, a w przyszłym". Od tej chwili rodzice nie śmieli zabraniać córce chodzenia do groty. Matka nawet stale jej towarzyszyła. Kiedy po raz pierwszy zobaczyła Bernadetę w zachwyceniu, przeraziła się sądząc, że córka jej umiera; z płaczem zawołała: "Boże, nie zabieraj mi dziecka!"

Czwarte Widzenie

Podczas czwartego widzenia, w dniu 19 lutego, usłyszała Bernadeta ochrypłe wołania dochodzące od strony potoku: "Uciekaj, uciekaj!" Widząc przerażenie Bernadety, Pani spojrzała w stronę Gave i zmarszczyła brwi. Głosy ucichły.

Piąte Widzenie

Dnia 20 lutego Pani znów się ukazała. Było około trzystu osób, które obserwowały Bernadetę. Jedni, widząc nieziemskie jej wzruszenie, przekonani byli o prawdziwości jej widzenia, inni uważali przemiany za chorobliwe. Podczas swego piątego widzenia, Pani nauczyła Bernadetę modlitwy, dla niej jedynie przeznaczonej.

Szóste Widzenie

Jeden z bardziej światłych ludzi w Lourdes, dr Dozous, zaciekawiony wieściami, które już poruszyły opinię publiczną, zapragnął zbadać osobiście sprawę widzeń. W niedzielę 21 lutego, był obecny podczas szóstego widzenia i wrażenia swoje opisał. Jest to ścisłe sprawozdanie, stwierdzające fakty istotne: "Gdy Bernadeta przyszła do groty - pisze dr Dozous - uklękła, wyjęła różaniec z kieszeni i zaczęła się modlić, przesuwając paciorki. Naraz lekkie drżenie przebiegło przez jej ciało, twarz jej zbladła, oczy zwróciły się do zagłębienia skały i pozostały otwarte, uśmiech radosny pojawił się na ustach. Podczas gdy prawą ręką przesuwała paciorki różańca w lewej trzymała zapaloną świecę, która gasła często z powodu wiatru; podawała ją wtedy najbliżej stojącej osobie, by ta zapaliła ją na nowo. Obserwowałem ruchy Bernadety z największą uwagą, badałem jej puls, który był zupełnie normalny, nic nie wskazywało na podniecenie nerwowe. W pewnej chwili zauważyłem, że twarz dziecka dotąd radośnie uśmiechnięta, powlokła się smutkiem i dwie łzy spłynęły po jej policzkach. Gdy Bernadeta powstała z klęczek, zapytałem, czym się martwiła. Odpowiedziała, że Pani spojrzała ponad głowy klęczących w dali i rzekła z wielkim smutkiem: "Módl się za grzeszników", po czym zniknęła". "Opuszczając grotę - dodaje dr Dozous - Bernadeta nie zwracała uwagi na wzruszenie, jakie wywoływała jej drobna osóbka, usunęła się pokorna, cicha, nie słysząc pochwał, ani zachwytów". Od tej chwili mieszkańcy Lourdes o niczym innym nie mówili, jak o Bernadecie, o jej piękności podczas widzeń oraz o tajemniczej Pani, która jej się ukazywała. Wzruszenie ogólne rosło szybko.

Tymczasem władze policyjne, zaniepokojone wędrówkami coraz to większych tłumów do groty uważały, że ze względu na porządek publiczny winny wkroczyć. Zebrali się na naradę mer miasta, prokurator i komisarz policji, nie wątpiąc ani na chwilę, że uboga dziewczynka nie ośmieli się opierać ich rozkazom. Prokurator wezwał ją do swego biura. Był to człowiek surowy i bezwzględny, sądził, że łatwo przyjdzie mu złamać opór dziecka, gdyby go chciało stawiać. Ku wielkiemu jednak swemu zdumieniu, zauważył, że jego spryt i zręczność nie zdołały Bernadety onieśmielić. Odpowiedzi jej były pewne i jasne, a na zapytanie, czy obiecuje nie chodzić do groty, odpowiedziała, że uczynić tego nie może. Prokurator poczuł się bezsilny. Wkrótce wezwano Bernadetę do biura policji. Śledztwo, jakiemu ją poddano było długie, pytania pełne gróźb i podstępów. Komisarz zażądał obietnicy, że nie pójdzie już do groty. "Obiecałam Pani, że przychodzić będę" - powiedziała. "Jeśli nie spełnisz mego życzenia, każę żandarmom aresztować cię" - zagroził komisarz. Lecz Bernadeta nie ulękła się i tego. 22 lutego, następnego dnia po rozmowie z komisarzem, Bernadeta znów była w grocie, lecz poszli z nią dwaj policjanci, którzy nie odstępowali jej ani na krok. Pani nie ukazała się dnia tego, ku niemałej radości niedowiarków, którzy mówili, że Pani zlękła się widać żandarmów i przepowiadali, że skoro sam komisarz wziął sprawę w swoje ręce - dziwaczne te zdarzenia ustaną.

Siódme Widzenie

Lecz radość ich trwała krótko, bo już nazajutrz widzenie się powtórzyło. Było ono ściśle tajemne i Bernadeta, na wyraźny rozkaz Pani, nigdy nie wyjawiła, o czym z Panią rozmawiała. Wiadomo tylko, że Pani powiedziała jej trzy tajemnice, jej osobiście dotyczące. Na zapytania: "Kto cię nauczył tak pięknie kłaniać?" - odpowiadała: "Nie wiem czy ładnie się kłaniam, ale staram się naśladować Panią". "A znak krzyża świętego robisz teraz inaczej niż dawniej, ładniej'." - "Nie wiem czy ładniej, ale żegnam się jak Pani". "A dlaczego płakałaś?" - "Bo Pani płakała".

Ósme Widzenie

We środę, dnia 24 lutego, Bernadeta przez chwile modliła się, po czym zaczęła na rozkaz Pani posuwać się na kolanach w głąb groty, raz po raz całując ziemię. Przebywszy część tej drogi, zwróciła twarz zalaną łzami ku tłumom i po trzykroć powtórzyła słowa usłyszane od Pani: "Pokuty, pokuty, pokuty!"

Dziewiąte Widzenie

Dzień 25 lutego był wyjątkowy, gdyż dnia tego wytrysnęło w grocie źródło. Oto jak opisuje Bernadeta ów niesłychany cud: "W czasie odmawiania różańca Pani rzekła: 'Idź, napij się i umyj w źródle'. Ponieważ wiedziałam, że w grocie nie było wody, zwróciłam się ku rzece; by spełnić polecenie. Lecz Pani zawołała mnie po imieniu i wskazała ręką miejsce w grocie, gdzie źródła szukać należy. Usłuchałam, ale wody nie widząc i nie wiedząc skąd ją wziąć, zaczęłam drapać ziemię ręką i spod palców ukazała się woda. Była z błotem, ale gdy się ustala napiłam się jej i umyłam twarz". Widzowie byli zdumieni. Niezwykłe ruchy Bernadety, jej przechodzenie z miejsca na miejsce, drapanie ziemi i usmarowanie się błotem wywołało rozliczne komentarze, odezwały się nawet glosy współczucia, gdyż podejrzewano, że Bernadeta utraciła rozum. Dopiero po kilku dniach zrozumiano wielkość cudu, który się spełnił na oczach wszystkich. Woda torując sobie drogę między kamieniami i piaskiem, płynęła coraz obficiej. W parę dni stała się wspaniałym źródłem. Dr Dozous, który był świadkiem odkrycia tego źródła, zbadał natychmiast grotę i znalazł ją zupełnie suchą z wyjątkiem miejsca, gdzie Bernadeta ręką wydrążyła ziemię. Źródło owe nigdy odtąd bić nie przestało. W piątek 26 lutego Pani nie ukazała się...

Dziesiąte Widzenie

W sobotę, dnia 27 lutego, Bernadeta otrzymuje od Pani polecenie: "Całuj ziemię za grzeszników". Posuwa się więc na kolanach w głąb groty i płacząc całuje ziemię. Doczołgawszy się pod samo zagłębienie, w którym stała Pani, zwróciła się do tłumu i podnosząc wskazujący palec prawej ręki ku ustom, energicznym ruchem opuściła go ku ziemi. Był to znak, żeby wszyscy całowali też ziemię. "Dlaczego dałaś nam znak, byśmy całowali ziemię?" - pytano. "Bo Pani chciała przez to, by wszyscy pokutowali za grzeszników" - odpowiedziała. Podczas tego widzenia Pani kazała Bernadecie pójść do proboszcza ks. Peyramale z poleceniem, aby nad grotą wybudował kaplicę. Proboszcz przyjął Bernadetę nieprzychylnie, patrzył na nią surowo i zapytał, co to za Pani ją przysyła i czy ją zna. Otrzymawszy odpowiedź, że jest to Pani, która ukazuje się jej w grocie odrzekł, że żadnych rozkazów od osób nieznanych sobie nie przyjmuje i polecił, aby zapytała o imię Pani i przyszła mu imię to powtórzyć. Tymczasem dziwne zdarzenia w grocie massabielskiej nabierały coraz większego rozgłosu, każdy chciał widzieć Bernadetę podczas widzenia, każdy pragnął nasycić swe oczy widokiem tej natchnionej twarzyczki.

Jedenaste Widzenie

Podczas widzenia w dniu 28 lutego, już prawie dwa tysiące osób było w grocie. Tego dnia Bernadeta kilkakrotnie czołgała się na kolanach w głąb groty całując ziemię. Pogoda była deszczowa. Bernadeta ubrudziła się błotem, lecz gorliwie wykonywała polecenia ukochanej Pani.

Dwunaste Widzenie

W poniedziałek, dnia 1 marca, Paulina Sens prosiła idącą do groty Bernadetę, by pomodliła się na jej różańcu w obecności Pani. Bernadeta chętnie się na to zgodziła. Pod koniec widzenia, Pani nagle zapytała: "Gdzie masz swój różaniec?" - "W kieszeni" - odpowiedziała. "Pokaż" - Bernadeta wyjęła swój różaniec i wyciągnęła rękę, aby go Pani zobaczyć mogła. "Dobrze" - powiedziała Pani - "módl się na swoim". Bernadeta z uśmiechem spełniła polecenie.

Trzynaste Widzenie

Dnia 2 marca Pani powtórzyła rozkaz wybudowania kaplicy i wyraziła życzenie, by do groty przybyły pielgrzymki. Gdy Bernadeta przyszła do proboszcza, przyjął ją znów bardzo chłodno i zapytał czy Pani powiedziała, kim jest.

Czternaste Widzenie

3 marca o godzinie 7 rano Pani nie ukazała się... Bernadeta modliła się długo, po czym płacząc poszła do domu... Lecz o godzinie 9, po śniadaniu, przybiegła znów do groty. Pani czekała na nią i oznajmiła jej, że rano nie ukazała się, ponieważ obecne były niegodne osoby, które zbezcześciły grotę, spędziwszy całą noc w niej i chciały jedynie widzieć zachowanie Bernadety podczas widzenia.

Piętnaste Widzenie

Dzień 4 marca był ostatnim z zapowiedzianych dwóch tygodni. Powszechnie oczekiwano cudu. Tłum obecnych przed grotą dochodził do dwudziestu tysięcy osób, lecz widzenie to nie różniło się od poprzednich. Dziecko modliło się, odprawiało swą zwykłą pokutę za grzeszników i jak zwykle ukłonami i uśmiechami żegnało Panią. Bernadeta wracała smutna do domu sądząc, że już Pani nie zobaczy. "A jak odchodziła Pani?" - pytano. "Jak zwykle, Pani nie pożegnała się ze mną!"

Szesnaste Widzenie

W dzień Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny 25 marca, Bernadeta pchnięta tajemniczą siłą bardzo wczesnym rankiem pobiegła do groty. Przybywszy tam, zastała już Panią uśmiechającą się do niej. Odmówiwszy różaniec Bernadeta wstała, Pani zaś zeszła z niszy i stanęła tak blisko Bernadety, że ta łatwo by Jej dotknąć mogła. Widząc uśmiech na twarzy Pani, Bernadecie przychodzi na myśl, aby zapytać Panią, kim jest? Pani nie odpowiada, uśmiecha się tylko słodko. Bernadeta powtarza jednak swe pytanie po raz drugi i trzeci. Uśmiech coraz rzewniejszy rozjaśnia twarz Pani, wreszcie zaczyna powoli niknąć, rysy nabierają powagi. Pani opuszcza ramiona, jakby pokazać chciała, że przez swe ręce zsyłać będzie łaski na całą ziemię; wygląda jak na Cudownym Medaliku, wreszcie składając ręce na piersi i wznosząc oczy ku niebu rzekła: "Que soy era Immaculada Counceptiou" - "Jestem Niepokalane Poczęcie" - i niknie pełna chwały, zostawiając obraz swój i miano wybranemu dziecku.

Bernadeta nie rozumiała tych słów, po raz pierwszy obiły jej się o uszy. Pobiegła natychmiast na plebanię, by powtórzyć je proboszczowi. Na zapytanie, czy jest pewna, odpowiedziała, że tak, że idąc powtarzała je przez drogę, aby nie zapomnieć. Ks. Peyramale zrozumiał słowa powtórzone przez dziecko, zrozumieli je i katolicy świata całego. To Matka Boska!

Siedemnaste Widzenie

W kilka dni potem nowy cud oglądany przez tysiące osób, wzmocnił jeszcze bardziej tę pewność i wywołał głębokie wrażenie. Oto dnia 7 kwietnia, podczas siedemnastego widzenia, Bernadeta klęczała trzymając w obu rękach świecę opartą o ziemię. W chwili widzenia dziewczyna zbliżyła obie ręce tak. że palce skrzyżowały się nad płomieniem. Świeca się paliła, płomień ukazywał się między palcami, mimo to jednak zdawał się nie wywierać żadnego wpływu na skórę, której ciągle dotykał. Trwało to 15 minut. Płomień nie pozostawił najmniejszego śladu oparzenia. Wieści o zjawiskach w grocie, podawane z ust do ust, zaciekawiły coraz szersze koła ludności; grota zaczęła ściągać rzesze z okolic bardziej odległych, stając się ich ulubionym miejscem modlitwy. Po całych dniach i nocach tłumy ludzi zapełniały ją zdobiąc kwiatami, stawiając palące się świece. Umieszczono w niej figurę Matki Boskiej i zaczęto składać ofiary na wybudowanie kaplicy. Źródło było stale w oblężeniu i coraz częściej zaczynano mówić o cudownym działaniu jego wody. Dowiedziawszy się o tym wszystkim, wyższe władze policyjne, w imię porządku publicznego, poleciły dnia 4 maja usunąć kwiaty i świece, a grotę zabić deskami oraz postawić straż, która miała bronić do niej dostępu. Mimo tych zarządzeń wiele osób zbierało się po drugiej stronie potoku na modlitwę.

Osiemnaste Widzenie

16 lipca, w dzień Matki Bożej Karmelu, w czwartek, Bernadeta udała się znów do groty. Grota była nadal zabita deskami. Na łące tuż przy rzece Gave, Bernadeta ujrzała Matkę Bożą uśmiechającą się do niej. "Nigdy nie wydawała mi się równie piękna" - mówiła. Uśmiech ten był ostatni. Bernadeta nigdy już na ziemi nie zobaczyła swej Pani. Po długich staraniach i niecierpliwych oczekiwaniach grotę otwarto na rozkaz cesarza Napoleona III w dniu 5 października 1858 roku.

Po Widzeniach

Bernadeta w dalszym ciągu chodziła w Lourdes do szkoły, prowadzonej przez zakonnice z Nevers tam w 18 roku życia nauczyła się czytać i pisać. Mając 22 lata wstąpiła do klasztoru w Nevers, gdzie swym świątobliwym życiem zyskała sobie ogólny szacunek. Siostra Maria Bernadeta zmarła w 1879 roku, mając 35 lat. Umierając w Wielką Środę 16 kwietnia, miała widzenie Matki Najświętszej. W obecności wszystkich sióstr odmówiła różaniec, zrobiła swój przepiękny znak krzyża świętego i ze słowami: "Matko Boża módl się za mną, biedną grzesznicą, biedną grzesznicą..." zakończyła życie. Pochowano ją w podziemiach, specjalnie wybudowanej w ogrodzie klasztornym kaplicy. Ojciec święty Pius XI, w dniu 14 czerwca 1925 roku, zaliczył siostrę Bernardę w poczet błogosławionych. Uroczystość kanonizacyjna odbyła się w bazylice św. Piotra w Rzymie, dnia 8 grudnia 1933 roku, przy olbrzymim udziale wiernych z całego świata, a szczególnie z jej rodzinnej Francji.

W kaplicy klasztoru św. Gilgarda w Nevers, ciało św. Bernadety znajduje się we wspaniałym relikwiarzu. Leży tu z uśmiechem na ustach, trzymając w rękach różaniec. Ona, Powiernica Niepokalanej.

Pielgrzymi, przybywający do kaplicy klasztoru Saint-Gildard w Nevers, widzą ciało św. Bernadetty Soubirous ubrane w strój zakonny. Sprawia wrażenie, że śpi. Twarz jest lekko przechylona na lewą stronę, dookoła złożonych rąk owinięty jest różaniec.

Strona parafii Matki Bożej z Lourdes

Strona parafii Matki Bożej z Lourdes

Stowarzyszenie Otwarte Drzwi

Otwarte Drzwi

Opoka - labolatorium wiary i kultury

Opoka

Pomoc duchowa

Pomoc duchowa

Katolik

Katolik

Ks. Marianie

Ks. Marianie

Siostry Eucharystki

Siostry Eucharystki

Portal dla osób niepełnosprawnych

Niepełnosprawni

Przydatne linki

PRZYDATNE LINKI

Ośrodek Hospicjum Domowe

Ośrodek Hospicjum Domowe

Nasza Arka

Nasza Arka

Ilość odwiedzin: ?

webmaster: Leszek